Towarzystwo Polsko-Niemieckie w Bydgoszczy
Serdecznie zapraszamy do udziału w projekcie "Okrągły Stół a Mur Berliński".
Sprawozdanie
z wykonania usługi promocyjnej na rzecz Miasta podczas realizacji projektu pt. "Okrągły Stół a Mur Berliński – wpływ na relacje polsko-niemieckie w zakresie wzajemnej współpracy"
w dniu 5 października 2019 r.
w Bibliotece Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy
oraz
Koncert w sali klubu Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych przy Dwernickiego 1 w Bydgoszczy.
Powyższe wydarzenie zostało objęte Honorowymi Patronatami:
Marszałka Województwa Kujawsko-pomorskiego – Piotra Całbeckiego
Prezydenta Miasta Bydgoszczy - Rafała Bruskiego
Rektora Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego – prof. dr. hab. Jacka Woźnego
Rok 2019 jest Rokiem Wolności, celem projektu jest przypomnienie i ukazanie w atrakcyjny i zrozumiały sposób każdej grupie wiekowej wydarzeń w 1989/90. Debatę Okrągłego stołu w Polsce i zburzenie Muru Berlińskiego to symbole początku nowej ery w dziejach polski i Niemiec.
Zgodnie z naszym projektem zorganizowaliśmy Konferencję, na którą złożyły się dwa referaty:
Pierwszy wygłosił Pan dr Sławomir Łaniecki z Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego – temat: Okrągły Stół a Mur Berliński z perspektywy polskiej. Mówca przedstawił temat z pozycji własnych przeżyć i faktów historycznych, które miały miejsce w Polsce.
Drugi referat był opracowany i przedstawiony przez panią Gizelę Medzeg z partnerskiego Towarzystwa Niemiecko-Polskiego z Mannheim-Ludwigshafen – temat: Okrągły Stół a Mur Berliński z perspektywy niemieckiej. Pani Gisela przedstawiła na podstawie historię własnych przeżyć w Polsce i Niemczech oraz na podstawie. publikacji historycznych. Referaty zostaną opublikowane na naszej stronie www. tpnbydgoszcz.wixsite.com/mojawitryna.
Podczas konferencji na sali znajdowały się roll-upy z logo Miasta Bydgoszczy oraz współorganizatorów. Na ekranie był wyświetlony program, na którym znajdowało się również logo organizatorów, współorganizatorów i sponsorów oraz patronaty medialne. Na drugim ekranie przewijał się historyczny obraz Okrągłego Stołu i Muru Berlińskiego.
Na naszej stronie internetowej i Facebook/tpn. Bydgoszcz umieściliśmy informację o współfinansowaniu Miasta naszego projektu. Również podczas trwania konferencji poinformowaliśmy uczestników o wsparciu finansowym Miasta Bydgoszczy. Na zaproszeniach i plakatach jest zamieszczone logo Miasta Bydgoszczy informacja o dofinansowaniu ze środków miasta.
Po zakończeniu Konferencji wszyscy uczestnicy zostali zaproszeni na The WALL SHOW – Droga ku Wolności do Kinoteatru – Klubu Jednostki Wsparcia Sił Zbrojnych przy ul. Dwernickiego 1 w Bydgoszczy.
Przed koncertem p. dr Jarosław Kuropatwiński Konsul Honorowy Niemiec, w imieniu organizatorów wydarzenia, Pani Corneli Pieper Konsul Generalnej Republiki Federalnej Niemiec i p. Danuty Szczepaniak-Kucik prezes Towarzystwa Polsko-Niemieckiego w Bydgoszczy przywitał wszystkich obecnych, Następnie Pani Konsul wystąpiła z okazji święta Dnia Jedności Niemiec.
Potem przez dwie godziny trwał koncert w wykonaniu zespołu THE ECHOES PROJEKT i chórku młodzieży z bydgoskich szkół a w tle, na scenie wyświetlana była historia polskiej Drogi do Wolności.
Po koncercie Pani Konsul zaprosiła gości na bankiet, podczas, którego wręczyła Konsulowi Honorowemu Niemiec p. dr. Jarosławowi Kuropatwińskiemu Krzyż Zasługi na wstędze, którym odznaczył go prezydent federalny Frank-Walter Steinmaier, natomiast p. Danucie Szczepaniak-Kucik prezes Towarzystwa Polsko-Niemieckiego w Bydgoszczy wręczyła Dyplom Uznania za szczególne zasługi na rzecz współpracy polsko - niemieckiej przyznany przez Ambasadora Republiki Federalnej Niemiec p. Rolfa Wilhelma Nikiel.
Konferencji wzięło udział około 40 osób i w koncercie około 460 osób. Wśród zaproszonych gości byli: senator Jan Rulewski, Konsul Generalna Niemiec Pani Cornelia Pieper i wicekonsul Uesch Peter oraz osoby towarzyszące z Gdańska, byli także oficerowie z JFTC NATO z szefem grupy niemieckiej płk. Gerhardem Zeh z małżonką, , Pan Wicemarszałek Zbigniew Ostrowski oraz p. Piotr Pilkowski prezes Towarzystwa Niemiecko-Polskiego w Mannheim-Ludwigshafen z małżonką oraz wielu znamienitych gości.
Realizowane działania były skierowane na rzecz współpracy polsko-niemieckiej, poszerzania współpracy z partnerskim miastem i Towarzystwem z Mannheim-Ludwigshafen oraz współpracy ze szkołami z Bydgoszczy i Niemiec. Takie działania będą miały duży wpływ na wzmocnienie promocji, pozytywnego wizerunku naszego miasta Bydgoszczy.
Dziękujemy za pomoc w realizacji Projektu.
Bydgoszcz, 15 października 2019 r.
REFERAT
dr Sławomir Łaniecki
Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy
Pierwsze od zakończenia II wojny światowej, choć jeszcze nie w pełni wolne wybory parlamentarne w Polsce, wybory czerwcowe, odbyły się w dniu 4 (i 18) czerwca 1989 r. Były one pokłosiem prowadzonych kilka miesięcy wcześniej rozmów władzy ludowej z opozycją demokratyczną znanych w historii najnowszej jako rozmowy „okrągłego stołu”. Znamiennym jest, że dokładnie 4 czerwca 1989 r. odbyła się we „wschodnim” Berlinie pierwsza legalna manifestacja opozycji. Wzięło w niej udział około miliona osób. Domagano się wolnych wyborów, wolności słowa, swobody podróżowania. Te dwa wydarzenia, niezwykle istotne w najnowszej historii obu krajów – Polski i Niemiec – mają ze sobą wyraźnie bezpośredni związek.
Polska i Polacy, tak bardzo doświadczeni przez historię – utrata niepodległości z końcem XVIII w., nieudane powstania narodowe, wzrastający ucisk zaborców – rusyfikacja i germanizacja, utrata niepodległości w wyniku agresji hitlerowskiej i sowieckiej we wrześniu 1939 r., ogromne wojenne straty ludnościowe i materialne – wszystkie te ciężkie i bolesne doświadczenia nigdy nie odebrały woli Narodowi Polskiemu do samostanowienia, nie zniechęciły Polaków do nieustannego dążenia do wolności i pełnej niepodległości. Często było tak, że sami wolności nie posiadając, dawaliśmy daninę krwi i życia na rzecz wolności i niepodległości innych narodów. W latach panowania komunistycznego w Polsce, mimo, że niemała część społeczeństwa pogodziła się z radziecką dominacją i rządami polskich komunistów, bardzo wielu miało odwagę przeciwstawiać się systemowi. Przez długie lata walkę z reżimem stalinowskim prowadziło podziemie niepodległościowe i antykomunistyczne. Społeczeństwo polskie stać było na tak heroiczne zrywy jak poznański czerwiec i „Polski Październik” 1956 r., strajki studenckie z wiosny 1968 r., grudzień 1970 r. i wydarzenia na Wybrzeżu czy wielki ruch robotniczy drugiej połowy lat 70. XX wieku, który doprowadził do „porozumień sierpniowych” i powołania 31 sierpnia 1980 r. Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych „Solidarność” – największego odśrodkowego katalizatora zmian systemu władzy nie tylko w Polsce, bo z przykładu tego czerpały również inne narody. I mimo, że władza ludowa wszelkimi sposobami usiłowała wyhamować ten powszechny ruch społeczny poczynając od negocjacji, przez inwigilację, próby rozbicia jedności, zastraszanie i aresztowania po wprowadzenie w grudniu 1981 r. stanu wojennego (przypomnieć też warto wydarzenia bydgoskie z marca 1981 r. i pobicie przez Milicję działaczy opozycyjnych) – idee Solidarności okrzepły wylewając się również poza granice Polski. Symbole tego ruchu – papież Polak Jan Paweł II czy Lech Wałęsa stały się inspiratorami dla innych zniewolonych przez komunizm społeczeństw, które również zaczęły poszukiwać swojej drogi ku wolności, swoich symboli, własnych przywódców demokratycznych przemian.
W tym czasie, u boku naszych dziadków i rodziców – bardziej świadomych zachodzących zmian, często bezpośrednich uczestników wydarzeń po jednej lub drugiej stronie barykady – żyło moje pokolenie. Gdy wprowadzono stan wojenny w Polsce ja również odczułem jego konsekwencje, choć moje doznania były proporcjonalne do percepcji kilkuletniego dziecka. Nie mogłem przez jakiś czas oglądać ulubionych programów telewizyjnych w tym niedzielnego porannego Teleranka. Ten dyskomfort zrekompensowało odwołanie na jakiś czas zajęć szkolnych. Nie rozumiałem jeszcze tego, co się wokół mnie działo. Milicjant, który odwiedził wujka aby wręczyć mu kartę mobilizacyjną w grudniu 1981 r. najpierw wzbudził we mnie strach – wszak był to mundur, którego miałem się bać, jak pouczała mnie mama, ale ten milicjant był miłym człowiekiem i nie zrobił na mnie złego wrażenia. Jako chłopiec na własne oczy mogłem przyglądać się przejeżdżającym przez moje miasto kolumnom wojskowym. Mieszkając tuż przy dworcu kolejowym codziennie spotykałem na bocznicy żołnierzy w wagonach bydlęcych długich składów kolejowych oczekujących na kontynuację swojej dalszej drogi. Pamiętam raczej uśmiechnięte, choć zziębnięte twarze, które częstowały nas, dzieci, kolorowymi landrynkami, w zamian oczekując gorącej herbaty. W zwykłych słoiczkach donosiliśmy tym chłopcom zaparzony napar. Żałowałem tylko, że nie pozwalano nam zaglądać pod brezenty, jakimi obciągnięte były niektóre lory. Poukrywane tam były czołgi i wozy opancerzone, jakich nigdy wcześniej nie widziałem. Na nas, dzieciach, robiło to wielkie wrażenie. Tyle pamiętam z początku lat 80. Mieszkając w małym miasteczku tylko z Dziennika Telewizyjnego i z rozmów dorosłych mogłem wychwycić informacje o strajkach, o tym, że ktoś i gdzieś został aresztowany, o jakiejś pacyfikacji, o śmierci protestujących. Osobiście zaś doświadczałem pustych półek sklepowych, talonów na przybory szkolne czy buty, kolejek za podstawowymi produktami żywnościowymi, za to cieszyły mnie paczki od rodziny z zagranicy a w nich często drobiazgi, o jakich mogłem na co dzień tylko pomarzyć. Pamiętam, jak z przykościelnego garażu parafii pw. św. Stanisława BM w Nakle nad Notecią pewnego razu odebraliśmy duży, metalowy „kanister” made in USA wypełniony olejem spożywczym i wielki cios słonego masła zawiniętego w folię. Były to zagraniczne dary. Kanapki smarowane tym masłem miały trochę dziwny smak, natomiast pierwsze, co mama zrobiła z olejem, to wykorzystała go do upieczenia dużej ilości pączków.
Jakiś czas później, pod koniec lat 80., u progu dorosłości, wydarzenia polityczne zacząłem postrzegać już inaczej, stając się co raz bardziej świadomym odbiorcą a nawet kontestatorem rzeczywistości, świadkiem zachodzących wielkich, rewolucyjnych przemian w kraju i na świecie. Zaczęło fascynować mnie między innymi to, że ludzie zaczynają coraz pewniej, bez obaw mówić prawdę, której wcześniej nie wolno było poruszać. Pamiętam, iż jako 9-10 latek dowiedziałem się od dziadka o Katyniu, ale kategorycznie zakazał mi wówczas o tym z kimkolwiek rozmawiać. Nie miałem jeszcze świadomości, jaką Katyń był potworną zbrodnią dokonaną na Polakach. Z końcem lat 80. na lekcji historii od mojego nauczyciela ponownie usłyszałem o zbrodni katyńskiej popełnionej na polskich oficerach przez Rosjan. Nie zgadzało mi się to z oficjalną obowiązującą wersją zbrodni, że sprawcami jej byli Niemcy. O dziwo nauczyciel nie zakazał nam o tym rozmawiać, nie prosił nas o zachowanie tajemnicy.
Mówię o tym wszystkim, aby tylko tymi kilkoma przykładami raz jeszcze podkreślić niezłomność Polaków, którzy mimo trudnego powojennego okresu komunizmu i ściśniętej, uniesionej ręki sowieckiego dominatora gotowego skarcić każdego krnąbrnego i siłą poskromić jakikolwiek bunt – jak to miało miejsce na przykład w 1953 r. podczas interwencji zbrojnej w NRD, trzy lata później podczas stłumienia powstania węgierskiego, czy w 1968 r. w trakcie najazdu na Czechosłowację – to my, Polacy dawaliśmy nieustanny przykład, jakim tak naprawdę wartościom jesteśmy wierni. Naukowe opinie poparte zresztą niepodważalnymi dowodami, że to przede wszystkim ekonomia zniszczyła Blok Wschodni państw komunistycznych, czemu Wielki Brat – Związek Radziecki i cała gospodarka socjalistyczna nie były w stanie przeciwstawić się, są prawdą, ale nie jedyną. Na swoisty paradoks zakrawał fakt, że jako zwycięzcy w najokrutniejszej z wojen nadal byliśmy biedni z ledwo trzymającą się na nogach gospodarką a ci, co wojnę przegrały, Niemcy (mam na myśli RFN) w latach 80. XX w. były gospodarczą potęgą. Ale to jest tylko część prawdy, wystarczy chociażby spojrzeć na przykład dzisiejszych Chin – nieustannie rosnącej siły gospodarczej, jednak kraju i społeczeństwa skrępowanego politycznie i społecznie doktryną socjalistyczną, gdzie słowo „wolność” nic nie znaczy i gdzie łamie się podstawowe prawa człowieka. Zatem do głębokich przemian potrzebne było przede wszystkim społeczeństwo, nie tylko jednostki, ale cały naród konsekwentny i zdeterminowany, aby doprowadzić do takich wielkich systemowych zmian. Potrzebne też były sprzyjające międzynarodowe, okoliczności natury politycznej.
W połowie lat 80. Ubiegłego wieku sytuacja gospodarcza w Związku Radzieckim była tak zła, że nowy Sekretarz Generalny KC KPZR Michaił Gorbaczow zaczął realizować program pieriestrojki, przebudowy, stopniowego, bardzo powolnego, ale urynkawiania gospodarki, co z kolei zaczęło wyzwalać w samej Rosji Radzieckiej kolejne prądy odśrodkowe – inicjatywę obywatelską w sferze społecznej i politycznej. To popuszczenie pasa systemowi, który do tej pory wspierał wiele światowych reżimów, otwierało pole narodom dążącym do pełnego samostanowienia i rzeczywistej wolności. Przykład, jaki dali Polacy przed i w trakcie pieriestrojki, ogarniał też kolejne społeczności. Od wschodu, z Polski, do zniewolonego w okowach komunizmu niezwykle represyjnego reżimu Niemieckiej Republiki Demokratycznej płynął wyraźny przekaz, nie tyle do władz, bo je cechował bodajże największy dogmatyzm komunistyczny w całym bloku sowieckim, co do zwykłych obywateli, że świat i otaczająca ich rzeczywistość mogą ulec zmianie. Potrzeba tylko wyzwolić energię w społeczeństwie. Niemcy z NRD byli w lepszej sytuacji niż my Polacy – mieli wsparcie swoich najbliższych, rodaków z sąsiedniej Republiki Federalnej Niemiec – kraju demokracji zachodniej, kraju swobód obywatelskich, kraju bogatego, ale też kraju, co z naszej polskiej perspektywy było ważne, mającego odwagę wziąć odpowiedzialność za II wojnę światową i wszystkie z niej płynące nieszczęścia, kraju w tym czasie wspierającego również Polskę i Polaków. Wystarczy, że przypomnę tylko „Memorandum Wschodnie” Ewangelickiego Kościoła Niemieckiego i w odpowiedzi orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. – oba nawołujące do wspólnego pojednania, wspomnę również historyczny gest kanclerza Willego Brandta podczas wizyty w Warszawie w 1970 r., podkreślę jeszcze wsparcie płynące z Niemiec zachodnich do Polski w jakże trudnych dla nas latach 80.
Tymczasem władza polityczna NRD w tym schyłkowym okresie komunizmu sprawiała wrażenie okrzepłej i zdeterminowanej by nie schodzić z dotychczas obranej drogi. Przez długi czas skutecznie przeciwstawiała się gorbaczowowskiej odwilży tłumiąc wszelkie ruchy społeczne. Społeczeństwo wreszcie zdecydowanie podniosło głowę w roku 1987, kiedy doszło do powszechnych strajków i ulicznych protestów. Polski „okrągły stół” wiosną 1989 r., gdy władza usiadła do negocjacji z demokratyczną opozycją i przedstawicielami kościoła ustalając szczegóły i zakres podzielenia się a w konsekwencji przekazania władzy narodowi w wolnych (choć jeszcze nie w pełni) wyborach 4 czerwca 1989 r., stały się natchnieniem dla innych społeczności szczególnie Europy Środkowo-Wschodniej. Jesienią 1989 r. – a okres tych kilku jesiennych miesięcy znamy dziś jako „Jesień Ludów” lub „Jesień Narodów” – przyszedł kres rządów komunistycznych w wielu krajach. To polski „okrągły stół” stał się wzorem do naśladowania i „okrągłego stołu” w Bułgarii, „trójkątnego stołu” na Węgrzech, w kraju w którym w marcu 1990 r. przeprowadzono pierwsze w pełni wolne wybory parlamentarne w Europie Środkowo-Wschodniej. „Aksamitna rewolucja” w Czechosłowacji zdmuchnęła tamtejszy reżim dając też początek dwóm państwom – Czechom i Słowacji. Rumunia przeszła najdramatyczniejszą drogę przemian, płacąc tej jesieni krwią i życiem przeszło tysiąca osób. Ale zmiany dokonywały się.
„Okrągły stół” oraz wybory czerwcowe w Polsce wyzwoliły też wielki, niepodległościowy i zjednoczeniowy entuzjazm w Niemczech – szczególnie w NRD. Wspomniałem na wstępie o wielkiej manifestacji berlińskiej 4 czerwca 1989 r., która dała początek dalszym wystąpieniom społecznym, wielkiemu exodusowi Niemców ze Wschodu na Zachód oraz wewnętrznym przemianom politycznym w NRD wywołanym postawą społeczną i zmieniającymi się politycznymi relacjami między Niemcami z obu stron. Punktem zwrotnym stało się otwarcie granic między NRD a RFN 9 listopada oraz rozpoczęcie tego dnia niszczenia muru berlińskiego. Jak skuteczne było to „zniszczenie” symbolu dzielącego Europę na Zachód i Wschód świadczy spotkanie pojednawcze trzy dni później w Krzyżowej na Śląsku pierwszego niekomunistycznego premiera Polski Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza jednoczących się Niemiec Helmuta Kohla oraz słowa, które tam padły. Niemieckie jednoczenie formalnie dobiegło końca niemal rok później – 3 października 1990 r. Raz jeszcze wyraźnie podkreślę, iż w tle tych wszystkich przypomnianych przeze mnie wydarzeń zawsze będzie polski „okrągły stół”.
Kończąc moje wystąpienie chciałbym jeszcze przytoczyć słowa napisanej w 1978 r. przez Jacka Kaczmarskiego piosenki do muzyki katalońskiego pieśniarza Lluisa Llacha zatytułowanej: „Mury” - Wyrwij murom zęby krat * Zerwij kajdany, połam bat * A mury runą, runą, runą * I pogrzebią stary świat!
Jakże znamienne a dziś również symboliczne są to słowa.
dr Sławomir Łaniecki
Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy
Pierwsze od zakończenia II wojny światowej, choć jeszcze nie w pełni wolne wybory parlamentarne w Polsce, wybory czerwcowe, odbyły się w dniu 4 (i 18) czerwca 1989 r. Były one pokłosiem prowadzonych kilka miesięcy wcześniej rozmów władzy ludowej z opozycją demokratyczną znanych w historii najnowszej jako rozmowy „okrągłego stołu”. Znamiennym jest, że dokładnie 4 czerwca 1989 r. odbyła się we „wschodnim” Berlinie pierwsza legalna manifestacja opozycji. Wzięło w niej udział około miliona osób. Domagano się wolnych wyborów, wolności słowa, swobody podróżowania. Te dwa wydarzenia, niezwykle istotne w najnowszej historii obu krajów – Polski i Niemiec – mają ze sobą wyraźnie bezpośredni związek.
Polska i Polacy, tak bardzo doświadczeni przez historię – utrata niepodległości z końcem XVIII w., nieudane powstania narodowe, wzrastający ucisk zaborców – rusyfikacja i germanizacja, utrata niepodległości w wyniku agresji hitlerowskiej i sowieckiej we wrześniu 1939 r., ogromne wojenne straty ludnościowe i materialne – wszystkie te ciężkie i bolesne doświadczenia nigdy nie odebrały woli Narodowi Polskiemu do samostanowienia, nie zniechęciły Polaków do nieustannego dążenia do wolności i pełnej niepodległości. Często było tak, że sami wolności nie posiadając, dawaliśmy daninę krwi i życia na rzecz wolności i niepodległości innych narodów. W latach panowania komunistycznego w Polsce, mimo, że niemała część społeczeństwa pogodziła się z radziecką dominacją i rządami polskich komunistów, bardzo wielu miało odwagę przeciwstawiać się systemowi. Przez długie lata walkę z reżimem stalinowskim prowadziło podziemie niepodległościowe i antykomunistyczne. Społeczeństwo polskie stać było na tak heroiczne zrywy jak poznański czerwiec i „Polski Październik” 1956 r., strajki studenckie z wiosny 1968 r., grudzień 1970 r. i wydarzenia na Wybrzeżu czy wielki ruch robotniczy drugiej połowy lat 70. XX wieku, który doprowadził do „porozumień sierpniowych” i powołania 31 sierpnia 1980 r. Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych „Solidarność” – największego odśrodkowego katalizatora zmian systemu władzy nie tylko w Polsce, bo z przykładu tego czerpały również inne narody. I mimo, że władza ludowa wszelkimi sposobami usiłowała wyhamować ten powszechny ruch społeczny poczynając od negocjacji, przez inwigilację, próby rozbicia jedności, zastraszanie i aresztowania po wprowadzenie w grudniu 1981 r. stanu wojennego (przypomnieć też warto wydarzenia bydgoskie z marca 1981 r. i pobicie przez Milicję działaczy opozycyjnych) – idee Solidarności okrzepły wylewając się również poza granice Polski. Symbole tego ruchu – papież Polak Jan Paweł II czy Lech Wałęsa stały się inspiratorami dla innych zniewolonych przez komunizm społeczeństw, które również zaczęły poszukiwać swojej drogi ku wolności, swoich symboli, własnych przywódców demokratycznych przemian.
W tym czasie, u boku naszych dziadków i rodziców – bardziej świadomych zachodzących zmian, często bezpośrednich uczestników wydarzeń po jednej lub drugiej stronie barykady – żyło moje pokolenie. Gdy wprowadzono stan wojenny w Polsce ja również odczułem jego konsekwencje, choć moje doznania były proporcjonalne do percepcji kilkuletniego dziecka. Nie mogłem przez jakiś czas oglądać ulubionych programów telewizyjnych w tym niedzielnego porannego Teleranka. Ten dyskomfort zrekompensowało odwołanie na jakiś czas zajęć szkolnych. Nie rozumiałem jeszcze tego, co się wokół mnie działo. Milicjant, który odwiedził wujka aby wręczyć mu kartę mobilizacyjną w grudniu 1981 r. najpierw wzbudził we mnie strach – wszak był to mundur, którego miałem się bać, jak pouczała mnie mama, ale ten milicjant był miłym człowiekiem i nie zrobił na mnie złego wrażenia. Jako chłopiec na własne oczy mogłem przyglądać się przejeżdżającym przez moje miasto kolumnom wojskowym. Mieszkając tuż przy dworcu kolejowym codziennie spotykałem na bocznicy żołnierzy w wagonach bydlęcych długich składów kolejowych oczekujących na kontynuację swojej dalszej drogi. Pamiętam raczej uśmiechnięte, choć zziębnięte twarze, które częstowały nas, dzieci, kolorowymi landrynkami, w zamian oczekując gorącej herbaty. W zwykłych słoiczkach donosiliśmy tym chłopcom zaparzony napar. Żałowałem tylko, że nie pozwalano nam zaglądać pod brezenty, jakimi obciągnięte były niektóre lory. Poukrywane tam były czołgi i wozy opancerzone, jakich nigdy wcześniej nie widziałem. Na nas, dzieciach, robiło to wielkie wrażenie. Tyle pamiętam z początku lat 80. Mieszkając w małym miasteczku tylko z Dziennika Telewizyjnego i z rozmów dorosłych mogłem wychwycić informacje o strajkach, o tym, że ktoś i gdzieś został aresztowany, o jakiejś pacyfikacji, o śmierci protestujących. Osobiście zaś doświadczałem pustych półek sklepowych, talonów na przybory szkolne czy buty, kolejek za podstawowymi produktami żywnościowymi, za to cieszyły mnie paczki od rodziny z zagranicy a w nich często drobiazgi, o jakich mogłem na co dzień tylko pomarzyć. Pamiętam, jak z przykościelnego garażu parafii pw. św. Stanisława BM w Nakle nad Notecią pewnego razu odebraliśmy duży, metalowy „kanister” made in USA wypełniony olejem spożywczym i wielki cios słonego masła zawiniętego w folię. Były to zagraniczne dary. Kanapki smarowane tym masłem miały trochę dziwny smak, natomiast pierwsze, co mama zrobiła z olejem, to wykorzystała go do upieczenia dużej ilości pączków.
Jakiś czas później, pod koniec lat 80., u progu dorosłości, wydarzenia polityczne zacząłem postrzegać już inaczej, stając się co raz bardziej świadomym odbiorcą a nawet kontestatorem rzeczywistości, świadkiem zachodzących wielkich, rewolucyjnych przemian w kraju i na świecie. Zaczęło fascynować mnie między innymi to, że ludzie zaczynają coraz pewniej, bez obaw mówić prawdę, której wcześniej nie wolno było poruszać. Pamiętam, iż jako 9-10 latek dowiedziałem się od dziadka o Katyniu, ale kategorycznie zakazał mi wówczas o tym z kimkolwiek rozmawiać. Nie miałem jeszcze świadomości, jaką Katyń był potworną zbrodnią dokonaną na Polakach. Z końcem lat 80. na lekcji historii od mojego nauczyciela ponownie usłyszałem o zbrodni katyńskiej popełnionej na polskich oficerach przez Rosjan. Nie zgadzało mi się to z oficjalną obowiązującą wersją zbrodni, że sprawcami jej byli Niemcy. O dziwo nauczyciel nie zakazał nam o tym rozmawiać, nie prosił nas o zachowanie tajemnicy.
Mówię o tym wszystkim, aby tylko tymi kilkoma przykładami raz jeszcze podkreślić niezłomność Polaków, którzy mimo trudnego powojennego okresu komunizmu i ściśniętej, uniesionej ręki sowieckiego dominatora gotowego skarcić każdego krnąbrnego i siłą poskromić jakikolwiek bunt – jak to miało miejsce na przykład w 1953 r. podczas interwencji zbrojnej w NRD, trzy lata później podczas stłumienia powstania węgierskiego, czy w 1968 r. w trakcie najazdu na Czechosłowację – to my, Polacy dawaliśmy nieustanny przykład, jakim tak naprawdę wartościom jesteśmy wierni. Naukowe opinie poparte zresztą niepodważalnymi dowodami, że to przede wszystkim ekonomia zniszczyła Blok Wschodni państw komunistycznych, czemu Wielki Brat – Związek Radziecki i cała gospodarka socjalistyczna nie były w stanie przeciwstawić się, są prawdą, ale nie jedyną. Na swoisty paradoks zakrawał fakt, że jako zwycięzcy w najokrutniejszej z wojen nadal byliśmy biedni z ledwo trzymającą się na nogach gospodarką a ci, co wojnę przegrały, Niemcy (mam na myśli RFN) w latach 80. XX w. były gospodarczą potęgą. Ale to jest tylko część prawdy, wystarczy chociażby spojrzeć na przykład dzisiejszych Chin – nieustannie rosnącej siły gospodarczej, jednak kraju i społeczeństwa skrępowanego politycznie i społecznie doktryną socjalistyczną, gdzie słowo „wolność” nic nie znaczy i gdzie łamie się podstawowe prawa człowieka. Zatem do głębokich przemian potrzebne było przede wszystkim społeczeństwo, nie tylko jednostki, ale cały naród konsekwentny i zdeterminowany, aby doprowadzić do takich wielkich systemowych zmian. Potrzebne też były sprzyjające międzynarodowe, okoliczności natury politycznej.
W połowie lat 80. Ubiegłego wieku sytuacja gospodarcza w Związku Radzieckim była tak zła, że nowy Sekretarz Generalny KC KPZR Michaił Gorbaczow zaczął realizować program pieriestrojki, przebudowy, stopniowego, bardzo powolnego, ale urynkawiania gospodarki, co z kolei zaczęło wyzwalać w samej Rosji Radzieckiej kolejne prądy odśrodkowe – inicjatywę obywatelską w sferze społecznej i politycznej. To popuszczenie pasa systemowi, który do tej pory wspierał wiele światowych reżimów, otwierało pole narodom dążącym do pełnego samostanowienia i rzeczywistej wolności. Przykład, jaki dali Polacy przed i w trakcie pieriestrojki, ogarniał też kolejne społeczności. Od wschodu, z Polski, do zniewolonego w okowach komunizmu niezwykle represyjnego reżimu Niemieckiej Republiki Demokratycznej płynął wyraźny przekaz, nie tyle do władz, bo je cechował bodajże największy dogmatyzm komunistyczny w całym bloku sowieckim, co do zwykłych obywateli, że świat i otaczająca ich rzeczywistość mogą ulec zmianie. Potrzeba tylko wyzwolić energię w społeczeństwie. Niemcy z NRD byli w lepszej sytuacji niż my Polacy – mieli wsparcie swoich najbliższych, rodaków z sąsiedniej Republiki Federalnej Niemiec – kraju demokracji zachodniej, kraju swobód obywatelskich, kraju bogatego, ale też kraju, co z naszej polskiej perspektywy było ważne, mającego odwagę wziąć odpowiedzialność za II wojnę światową i wszystkie z niej płynące nieszczęścia, kraju w tym czasie wspierającego również Polskę i Polaków. Wystarczy, że przypomnę tylko „Memorandum Wschodnie” Ewangelickiego Kościoła Niemieckiego i w odpowiedzi orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. – oba nawołujące do wspólnego pojednania, wspomnę również historyczny gest kanclerza Willego Brandta podczas wizyty w Warszawie w 1970 r., podkreślę jeszcze wsparcie płynące z Niemiec zachodnich do Polski w jakże trudnych dla nas latach 80.
Tymczasem władza polityczna NRD w tym schyłkowym okresie komunizmu sprawiała wrażenie okrzepłej i zdeterminowanej by nie schodzić z dotychczas obranej drogi. Przez długi czas skutecznie przeciwstawiała się gorbaczowowskiej odwilży tłumiąc wszelkie ruchy społeczne. Społeczeństwo wreszcie zdecydowanie podniosło głowę w roku 1987, kiedy doszło do powszechnych strajków i ulicznych protestów. Polski „okrągły stół” wiosną 1989 r., gdy władza usiadła do negocjacji z demokratyczną opozycją i przedstawicielami kościoła ustalając szczegóły i zakres podzielenia się a w konsekwencji przekazania władzy narodowi w wolnych (choć jeszcze nie w pełni) wyborach 4 czerwca 1989 r., stały się natchnieniem dla innych społeczności szczególnie Europy Środkowo-Wschodniej. Jesienią 1989 r. – a okres tych kilku jesiennych miesięcy znamy dziś jako „Jesień Ludów” lub „Jesień Narodów” – przyszedł kres rządów komunistycznych w wielu krajach. To polski „okrągły stół” stał się wzorem do naśladowania i „okrągłego stołu” w Bułgarii, „trójkątnego stołu” na Węgrzech, w kraju w którym w marcu 1990 r. przeprowadzono pierwsze w pełni wolne wybory parlamentarne w Europie Środkowo-Wschodniej. „Aksamitna rewolucja” w Czechosłowacji zdmuchnęła tamtejszy reżim dając też początek dwóm państwom – Czechom i Słowacji. Rumunia przeszła najdramatyczniejszą drogę przemian, płacąc tej jesieni krwią i życiem przeszło tysiąca osób. Ale zmiany dokonywały się.
„Okrągły stół” oraz wybory czerwcowe w Polsce wyzwoliły też wielki, niepodległościowy i zjednoczeniowy entuzjazm w Niemczech – szczególnie w NRD. Wspomniałem na wstępie o wielkiej manifestacji berlińskiej 4 czerwca 1989 r., która dała początek dalszym wystąpieniom społecznym, wielkiemu exodusowi Niemców ze Wschodu na Zachód oraz wewnętrznym przemianom politycznym w NRD wywołanym postawą społeczną i zmieniającymi się politycznymi relacjami między Niemcami z obu stron. Punktem zwrotnym stało się otwarcie granic między NRD a RFN 9 listopada oraz rozpoczęcie tego dnia niszczenia muru berlińskiego. Jak skuteczne było to „zniszczenie” symbolu dzielącego Europę na Zachód i Wschód świadczy spotkanie pojednawcze trzy dni później w Krzyżowej na Śląsku pierwszego niekomunistycznego premiera Polski Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza jednoczących się Niemiec Helmuta Kohla oraz słowa, które tam padły. Niemieckie jednoczenie formalnie dobiegło końca niemal rok później – 3 października 1990 r. Raz jeszcze wyraźnie podkreślę, iż w tle tych wszystkich przypomnianych przeze mnie wydarzeń zawsze będzie polski „okrągły stół”.
Kończąc moje wystąpienie chciałbym jeszcze przytoczyć słowa napisanej w 1978 r. przez Jacka Kaczmarskiego piosenki do muzyki katalońskiego pieśniarza Lluisa Llacha zatytułowanej: „Mury” - Wyrwij murom zęby krat * Zerwij kajdany, połam bat * A mury runą, runą, runą * I pogrzebią stary świat!
Jakże znamienne a dziś również symboliczne są to słowa.